StronaAPOSTAZJA.INFO - procedura i skutki wystapienia z Kosciola rzymskokatolickiego.https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa2024-03-29T09:20:24+00:00Apostazja.info - jak wypisac sie z Kosciola katolickiegoadmin@apostazja.infoJoomla! - Open Source Content ManagementApostazja R. Leszczyńskiego: druga wizyta na plebanii2011-02-21T16:19:27+00:002011-02-21T16:19:27+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/320-leszczynski2Administratoradmin@apostazja.info<p><img src="https://www.apostazja.info/images/stories/artykuly/leszczynski2.jpg" border="0" hspace="5" width="100" align="right" /><strong>Robert Leszczyński po raz drugi odwiedził dziś (w poniedziałek 21 stycznia godz. 16-ta) swą parafię zamieszkania: Parafię Rzymskokatolicką Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła przy ul. Domaniewskiej 20 w Warszawie. Jak stwierdził po wyjściu z plebanii odbył rzeczową rozmowę z proboszczem w przyjaznej atmosferze. Proboszcz poinformował go o konieczności uzyskania świadectwa chrztu i ponownego pofatygowania się na plebanię z dwoma świadkami. </strong></p>
<p><strong>Robert Leszczyński napisał bardzo osobisty tekst, w którym przedstawia powody swej apostazji, a przede wszystkim to dlaczego apostazji dokonuje właśnie teraz. Zachęcamy do lektury. Tekst znajduje się również na stronach internetowych <a href="http://www.ruchpoparcia.co/node/3773">Ruchu Poparcia Palikota</a>.</strong><br /><br />Dlaczego odchodzę z Kościoła? Bo nie mam wyjścia, Proszę Księdza. Muszę. Ściślej – zostałem zmuszony. Im częściej jednak o tym myślę, tym ważniejsze wydaje mi się pytanie: dlaczego akurat teraz? Albo raczej: dlaczego dopiero teraz? Na to ważniejsze pytanie odpowiem Księdzu za chwilę, ale najpierw odpowiem na pierwsze pytanie Księdza, bo odpowiedź wydaje mi się banalnie prosta.</p>
<p><strong>Odchodzę z Kościoła Katolickiego, bo nie jestem katolikiem ani w ogóle osobą wierzącą.</strong> Dobry powód? Nie wadzę się więc z Bogiem, nie buntuję, nie mam momentu załamania, napadu wątpliwości. U mnie, proszę Księdza, jest niestety „zupełnie pozamiatane”. Jestem ateistą odkąd pamiętam. Jest to dla mnie tak pierwotne, że nie potrafię dociec źródła. Na pewno jest w tym jakiś wpływ ojca, który deklarował się jako ateista. Nie przeceniałbym tu jednak jego roli wychowawczej. Byłem oczywiście zbyt mały żeby toczyć z nim jakieś teologiczne dysputy. Pamiętam jednak jak ojciec uprawiał coś, co nazwałbym „ateizmem szyderczym”. Uwielbiał mianowicie zabawnie komentować zachowania mojej babci, która popadała w dewocję, „rytualne obyczaje świąteczne” (jak mawiał) ludzi, dla których „Wielkanoc polega na święceniu jajek” albo komentowaniu niedoli sąsiada, który w sobotę wieczorem tłukł żonę i dzieci, „a jutro będzie musiał iść z takimi pobitymi do kościoła”. Jak ktoś popełniał jakąś podłość dodawał z uśmiechem: „proboszcz i tak go rozgrzeszy”. Choć otoczenie traktowało to jako niegroźne dziwactwo wystarczyło jednak, żebym zdał sobie sprawę, że w kwestii religijnej można być „poza systemem”. Że jest taka opcja.</p>
<p><img src="https://www.apostazja.info/images/stories/artykuly/leszczynski2.jpg" border="0" hspace="5" width="100" align="right" /><strong>Robert Leszczyński po raz drugi odwiedził dziś (w poniedziałek 21 stycznia godz. 16-ta) swą parafię zamieszkania: Parafię Rzymskokatolicką Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła przy ul. Domaniewskiej 20 w Warszawie. Jak stwierdził po wyjściu z plebanii odbył rzeczową rozmowę z proboszczem w przyjaznej atmosferze. Proboszcz poinformował go o konieczności uzyskania świadectwa chrztu i ponownego pofatygowania się na plebanię z dwoma świadkami. </strong></p>
<p><strong>Robert Leszczyński napisał bardzo osobisty tekst, w którym przedstawia powody swej apostazji, a przede wszystkim to dlaczego apostazji dokonuje właśnie teraz. Zachęcamy do lektury. Tekst znajduje się również na stronach internetowych <a href="http://www.ruchpoparcia.co/node/3773">Ruchu Poparcia Palikota</a>.</strong><br /><br />Dlaczego odchodzę z Kościoła? Bo nie mam wyjścia, Proszę Księdza. Muszę. Ściślej – zostałem zmuszony. Im częściej jednak o tym myślę, tym ważniejsze wydaje mi się pytanie: dlaczego akurat teraz? Albo raczej: dlaczego dopiero teraz? Na to ważniejsze pytanie odpowiem Księdzu za chwilę, ale najpierw odpowiem na pierwsze pytanie Księdza, bo odpowiedź wydaje mi się banalnie prosta.</p>
<p><strong>Odchodzę z Kościoła Katolickiego, bo nie jestem katolikiem ani w ogóle osobą wierzącą.</strong> Dobry powód? Nie wadzę się więc z Bogiem, nie buntuję, nie mam momentu załamania, napadu wątpliwości. U mnie, proszę Księdza, jest niestety „zupełnie pozamiatane”. Jestem ateistą odkąd pamiętam. Jest to dla mnie tak pierwotne, że nie potrafię dociec źródła. Na pewno jest w tym jakiś wpływ ojca, który deklarował się jako ateista. Nie przeceniałbym tu jednak jego roli wychowawczej. Byłem oczywiście zbyt mały żeby toczyć z nim jakieś teologiczne dysputy. Pamiętam jednak jak ojciec uprawiał coś, co nazwałbym „ateizmem szyderczym”. Uwielbiał mianowicie zabawnie komentować zachowania mojej babci, która popadała w dewocję, „rytualne obyczaje świąteczne” (jak mawiał) ludzi, dla których „Wielkanoc polega na święceniu jajek” albo komentowaniu niedoli sąsiada, który w sobotę wieczorem tłukł żonę i dzieci, „a jutro będzie musiał iść z takimi pobitymi do kościoła”. Jak ktoś popełniał jakąś podłość dodawał z uśmiechem: „proboszcz i tak go rozgrzeszy”. Choć otoczenie traktowało to jako niegroźne dziwactwo wystarczyło jednak, żebym zdał sobie sprawę, że w kwestii religijnej można być „poza systemem”. Że jest taka opcja.</p>
Joanna2007-09-29T21:41:06+00:002007-09-29T21:41:06+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/234-133Joannaadmin@apostazja.infoKatoliczką nie czułam się już od bardzo dawna, mniej więcej od czasu 1 komunii... Natomiast decyzja o apostazji nastąpiła mniej więcej 2 lata temu - kiedy w ogóle dowiedziałam się, że coś takiego istnieje ;) Może się to wydawać szczeniackie - taka młoda, cóż ona może wiedzieć - zapewne skomentuje wielu katolików. Dla mnie to to samo, co uczenie wiary katolickiej dzieci - bo skoro już 10 latek ma wierzyć, iść do komunii etc, to równie dobrze może nie wierzyć, jeśli czuje, że religia jest mu narzucana i sprzeczna z jego wewnętrznymi przekonaniami.<BR><BR>
Jakiś czas później trafiłam na stronę apostazja.info, gdzie dowiedziałam się wszelkich formalności, i... uszykowałam sobię swój akt apostazji, z myślą, że w wieku lat 18 złożę go w kościele. I w końcu, nadeszła ta chwila... Muszę przyznać, że to nawet dobrze, że jest wymagane te 18 lat - swojej decyzji przynajmniej byłam na 100% pewna, nikt nie mógł mi zarzucić także, że nie przemyślałam dobrze sprawy...<BR><BR>Katoliczką nie czułam się już od bardzo dawna, mniej więcej od czasu 1 komunii... Natomiast decyzja o apostazji nastąpiła mniej więcej 2 lata temu - kiedy w ogóle dowiedziałam się, że coś takiego istnieje ;) Może się to wydawać szczeniackie - taka młoda, cóż ona może wiedzieć - zapewne skomentuje wielu katolików. Dla mnie to to samo, co uczenie wiary katolickiej dzieci - bo skoro już 10 latek ma wierzyć, iść do komunii etc, to równie dobrze może nie wierzyć, jeśli czuje, że religia jest mu narzucana i sprzeczna z jego wewnętrznymi przekonaniami.<BR><BR>
Jakiś czas później trafiłam na stronę apostazja.info, gdzie dowiedziałam się wszelkich formalności, i... uszykowałam sobię swój akt apostazji, z myślą, że w wieku lat 18 złożę go w kościele. I w końcu, nadeszła ta chwila... Muszę przyznać, że to nawet dobrze, że jest wymagane te 18 lat - swojej decyzji przynajmniej byłam na 100% pewna, nikt nie mógł mi zarzucić także, że nie przemyślałam dobrze sprawy...<BR><BR>Racibor2007-09-29T21:44:37+00:002007-09-29T21:44:37+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/235-134Raciboradmin@apostazja.infoPo prostu poszedłem do biura parafialnego w celu odbycia rozmowy z proboszczem "mojej" parafii. Odrazu z miejscia uswiadomiłem po co przyszedłemm, a po zapytaniu proboszcza dlaczego, z jakiej przyczyny chce się wypisać odparłem, że jestem innego wyznania, wyznaje religie przodków i wogóle od dawna nie uczenszczałem do koscioła jak i na lekcje religii w szkole też nie chodziłem. Kiedy zapytał o to w jakiego Boga wierze powiedziałem, że w Świętowita. Widać było zaskoczenie na jego twarzy i zdezorientowanie. Nigdy wcześniej nie miał takiego przypadku, nie wiedział jakich argumentów użyć aby mnie odwieść od tego zamiaru bo nie spotkał się nigdy z czymś takim, aczkolwiek próbował coś tam, jakieś starania z jego strony były aby mnie odwieść od tego zamiaru, lecz głównie chciał umówić się na inny termin, pewnie żeby mógł się przygotować, zapoznać z tematem. Jednak ja powiedziałem, że nie i jestem zdecydowany już. Smutek zapanował na jego twarzy po czym wyciągnoł z szuflady moja karte parafialną, napisał na niej to co wcześniej mu mówiłem, podpisał się pod tym oraz jego "towarzysz" no i na końcu ja. Porzegnałem się kulturalnie i wyszedłem. Na końcu dodał jeszcze, że jest możliwość, że zawsze moge wrócić do KRK.
<BR><BR>
RaciborPo prostu poszedłem do biura parafialnego w celu odbycia rozmowy z proboszczem "mojej" parafii. Odrazu z miejscia uswiadomiłem po co przyszedłemm, a po zapytaniu proboszcza dlaczego, z jakiej przyczyny chce się wypisać odparłem, że jestem innego wyznania, wyznaje religie przodków i wogóle od dawna nie uczenszczałem do koscioła jak i na lekcje religii w szkole też nie chodziłem. Kiedy zapytał o to w jakiego Boga wierze powiedziałem, że w Świętowita. Widać było zaskoczenie na jego twarzy i zdezorientowanie. Nigdy wcześniej nie miał takiego przypadku, nie wiedział jakich argumentów użyć aby mnie odwieść od tego zamiaru bo nie spotkał się nigdy z czymś takim, aczkolwiek próbował coś tam, jakieś starania z jego strony były aby mnie odwieść od tego zamiaru, lecz głównie chciał umówić się na inny termin, pewnie żeby mógł się przygotować, zapoznać z tematem. Jednak ja powiedziałem, że nie i jestem zdecydowany już. Smutek zapanował na jego twarzy po czym wyciągnoł z szuflady moja karte parafialną, napisał na niej to co wcześniej mu mówiłem, podpisał się pod tym oraz jego "towarzysz" no i na końcu ja. Porzegnałem się kulturalnie i wyszedłem. Na końcu dodał jeszcze, że jest możliwość, że zawsze moge wrócić do KRK.
<BR><BR>
RaciborMarduko2007-07-18T06:49:56+00:002007-07-18T06:49:56+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/218-123Mardukoadmin@apostazja.info<p>Wymienię kroki jakie podjąłem, zanim nastąpił szczęśliwy moment odnotowania aktu mojej apostazji w Księdze Chrztu:</p><p>1.<br />W 2005 roku wysłałem odpowiednie pismo do Kanclerza Kurii Archidiecezji Łódzkiej za potwierdzeniem odbioru o treści:<br /><em>"Uprzejmie proszę o przeprowadzenie czynności zmierzających do wyłączenia mnie ze wspólnoty Kościoła Rzymsko-Katolickiego, a tym samym wykreślenia mnie z rejestrów kościelnych. Od momentu rozpoczęcia samodzielnego, dorosłego życia nie utrzymuję żadnych relacji z Kościołem, nie wyznaję wiary katolickiej, oraz nie uznaję dogmatów i praw ustanawianych przez Kościół. Nie zamierzam też zmieniać swoich poglądów." Dołączyłem także dane dwóch świadków, oraz oryginał świadectwa chrztu.<br />Pismo to pozostało bez echa, po kilku miesiącach otrzymałem jedynie potwierdzenie od Kurii że "potwierdza otrzymanie ode mnie pisma z dnia (...)"</em></p><p>2.<br />W 2006 roku wysłałem drugie pismo do Kurii z prośbą o nadanie biegu sprawie. Pozostało bez odpowiedzi.</p><p>3.<br />W 2007 roku złożyłem osobiście w Parafii Świętego Józefa w Łodzi pismo o podobnej treści jak to pierwsze wysłane do Kurii. Po kilku minutach oczekiwania w kancelarii, podczas których księża naradzali się szeptem na zapleczu, wyszedł młody sympatyczny ksiądz, który z profesjonalizmem dobrego urzędnika dokonał przy mnie odpowiedniego wpisu w Księdze Chrztu i zatrzymał moje pismo. Zapomniałem niestety poprosić o potwierdzenie na kopii, więc zadzwoniłem później. Niestety sympatycznego księdza już nie było, a przy kolejnych telefonach odbierał Proboszcz, który po wyjaśnieniu przeze mnie w jakiej sprawie dzwonię, zmieniał ton na wrogi albo wręcz przerywał połączenie. Myślę że po kilkudziesięciu latach pracy dla Kościoła zmierzenie się z faktem czyjejś apostazji jest dla takiego człowieka czymś abstrakcyjnym, dlatego nie drążyłem dalej tematu. Wysłałem jedynie kopie złożonego pisma do Kurii, z której nie otrzymałem jak zwykle potwierdzenia.</p><p><br />Życzę powodzenia przyszłym apostatom.<br />Wahającym się chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż w kraju takim jak Polska szczególnie ważne jest opowiedzenie się kim się jest i jakie wyznaje się poglądy. Żyjemy bowiem w państwie gdzie Kościół Katolicki kształtuje każdą dziedzinę życia, a poprzez to ma wpływ na każdego obywatela: Katolika, członka każdego innego związku wyznaniowego, ateistę, itd. Jednocześnie Kościół ten jest finansowany między innymi z budżetu Państwa w imieniu wszystkich zarejestrowanych (ochrzczonych) Katolików, których według statystyki Kościoła jest 95%. W rzeczywistości duża ich część nie wyznaje wiary. Zawyżając tę statystykę przyczyniamy się więc do finansowania instytucji z którą nie mamy nic wspólnego, lub do której jesteśmy wręcz wrogo nastawieni. Życzę więc wytrwałości, każdy z nas jako obywatel Polski ma prawo mieć wpływ na losy swojego Państwa.</p><p>Marduko</p><p>Wymienię kroki jakie podjąłem, zanim nastąpił szczęśliwy moment odnotowania aktu mojej apostazji w Księdze Chrztu:</p><p>1.<br />W 2005 roku wysłałem odpowiednie pismo do Kanclerza Kurii Archidiecezji Łódzkiej za potwierdzeniem odbioru o treści:<br /><em>"Uprzejmie proszę o przeprowadzenie czynności zmierzających do wyłączenia mnie ze wspólnoty Kościoła Rzymsko-Katolickiego, a tym samym wykreślenia mnie z rejestrów kościelnych. Od momentu rozpoczęcia samodzielnego, dorosłego życia nie utrzymuję żadnych relacji z Kościołem, nie wyznaję wiary katolickiej, oraz nie uznaję dogmatów i praw ustanawianych przez Kościół. Nie zamierzam też zmieniać swoich poglądów." Dołączyłem także dane dwóch świadków, oraz oryginał świadectwa chrztu.<br />Pismo to pozostało bez echa, po kilku miesiącach otrzymałem jedynie potwierdzenie od Kurii że "potwierdza otrzymanie ode mnie pisma z dnia (...)"</em></p><p>2.<br />W 2006 roku wysłałem drugie pismo do Kurii z prośbą o nadanie biegu sprawie. Pozostało bez odpowiedzi.</p><p>3.<br />W 2007 roku złożyłem osobiście w Parafii Świętego Józefa w Łodzi pismo o podobnej treści jak to pierwsze wysłane do Kurii. Po kilku minutach oczekiwania w kancelarii, podczas których księża naradzali się szeptem na zapleczu, wyszedł młody sympatyczny ksiądz, który z profesjonalizmem dobrego urzędnika dokonał przy mnie odpowiedniego wpisu w Księdze Chrztu i zatrzymał moje pismo. Zapomniałem niestety poprosić o potwierdzenie na kopii, więc zadzwoniłem później. Niestety sympatycznego księdza już nie było, a przy kolejnych telefonach odbierał Proboszcz, który po wyjaśnieniu przeze mnie w jakiej sprawie dzwonię, zmieniał ton na wrogi albo wręcz przerywał połączenie. Myślę że po kilkudziesięciu latach pracy dla Kościoła zmierzenie się z faktem czyjejś apostazji jest dla takiego człowieka czymś abstrakcyjnym, dlatego nie drążyłem dalej tematu. Wysłałem jedynie kopie złożonego pisma do Kurii, z której nie otrzymałem jak zwykle potwierdzenia.</p><p><br />Życzę powodzenia przyszłym apostatom.<br />Wahającym się chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż w kraju takim jak Polska szczególnie ważne jest opowiedzenie się kim się jest i jakie wyznaje się poglądy. Żyjemy bowiem w państwie gdzie Kościół Katolicki kształtuje każdą dziedzinę życia, a poprzez to ma wpływ na każdego obywatela: Katolika, członka każdego innego związku wyznaniowego, ateistę, itd. Jednocześnie Kościół ten jest finansowany między innymi z budżetu Państwa w imieniu wszystkich zarejestrowanych (ochrzczonych) Katolików, których według statystyki Kościoła jest 95%. W rzeczywistości duża ich część nie wyznaje wiary. Zawyżając tę statystykę przyczyniamy się więc do finansowania instytucji z którą nie mamy nic wspólnego, lub do której jesteśmy wręcz wrogo nastawieni. Życzę więc wytrwałości, każdy z nas jako obywatel Polski ma prawo mieć wpływ na losy swojego Państwa.</p><p>Marduko</p>Maniek - nie dokonałem apostazji2007-02-06T20:55:04+00:002007-02-06T20:55:04+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/195-maniek-nie-dokonaem-apostazjiManiekadmin@apostazja.info<p><img src="https://www.apostazja.info/images/stories/letter.jpg" border="0" align="right" />Mam 28 lat. Byłem zdeklarowanym ateista od mniej wiecej 9 lat, odkąd "wyrwałem" się z mojego małego miasteczka do Warszawy na studia. Sam również rozważałem decyzję o wypisaniu się z Kościoła katolickiego. W pewnym momencie byłem bardzo zdeterminowany do podjęcia tej, jakby no to nie patrzył, ostatecznej już decyzji. Pewne wydarzenie w moim życiu, tj. śmierć mojego kolegi bardzo przeżyłem, do tego stopnia ze po tych paru latach modlilem sie do Boga o jego zdrowie. W prawdzie moja modlitwa nie została wysłuchana, jednak dzięki temu wydarzeniu wróciłem na łono Kościoła. Bardzo się cieszę ze nie podjąłem wtedy decyzji o wystąpieniu z KK. W tym momencie nie byłoby bardzo trudno do Niego wroci. Konkludując, ważnym powodem do niedokonania apostazji jest właśnie myśl o przeszłości. Nie wiemy co w niej się wydaży, nie wiemy czy za pare lat nei zapragniemy wrócić do Boga, czy pod wpływem jakiegoś cudu medycznego (co ateiści nazwą efektem placebo - gdzieś tak ostatnio czytałem) nie "nawrócimy się". Jeżeli podjęliśmy wcześniej decyzję o apostazji, będzie już za późno na łatwy powrót. Podobna sytuacji tyczy się umierania. Często ludzie na łożu śmierci, "mając przed oczami całe swoje życie" "nawracają się" i pragną przeprosić Boga za wszystko, wyrazić żal i skruchę. Jeżeli są katolikami, moga poprosić kapłana o ostatni sakrament, czy tez wyspowiadać się i przyjąć Eucharystię, natomiast jeżeli podjęli wczesniej to z tego daru ne będą mogli skorzystać.</p><p><img src="https://www.apostazja.info/images/stories/letter.jpg" border="0" align="right" />Mam 28 lat. Byłem zdeklarowanym ateista od mniej wiecej 9 lat, odkąd "wyrwałem" się z mojego małego miasteczka do Warszawy na studia. Sam również rozważałem decyzję o wypisaniu się z Kościoła katolickiego. W pewnym momencie byłem bardzo zdeterminowany do podjęcia tej, jakby no to nie patrzył, ostatecznej już decyzji. Pewne wydarzenie w moim życiu, tj. śmierć mojego kolegi bardzo przeżyłem, do tego stopnia ze po tych paru latach modlilem sie do Boga o jego zdrowie. W prawdzie moja modlitwa nie została wysłuchana, jednak dzięki temu wydarzeniu wróciłem na łono Kościoła. Bardzo się cieszę ze nie podjąłem wtedy decyzji o wystąpieniu z KK. W tym momencie nie byłoby bardzo trudno do Niego wroci. Konkludując, ważnym powodem do niedokonania apostazji jest właśnie myśl o przeszłości. Nie wiemy co w niej się wydaży, nie wiemy czy za pare lat nei zapragniemy wrócić do Boga, czy pod wpływem jakiegoś cudu medycznego (co ateiści nazwą efektem placebo - gdzieś tak ostatnio czytałem) nie "nawrócimy się". Jeżeli podjęliśmy wcześniej decyzję o apostazji, będzie już za późno na łatwy powrót. Podobna sytuacji tyczy się umierania. Często ludzie na łożu śmierci, "mając przed oczami całe swoje życie" "nawracają się" i pragną przeprosić Boga za wszystko, wyrazić żal i skruchę. Jeżeli są katolikami, moga poprosić kapłana o ostatni sakrament, czy tez wyspowiadać się i przyjąć Eucharystię, natomiast jeżeli podjęli wczesniej to z tego daru ne będą mogli skorzystać.</p>Wojtek - ponad Kościołem2006-08-14T07:20:42+00:002006-08-14T07:20:42+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/165-104Wojciech Pieniążekadmin@apostazja.info<p><strong>Wojciech - ponad Kościołem</strong></p><p>Od wielu lat studiuję pisma chrześcijańskiego kanonu i jestem niezmiennie zafascynowany uniwersalnym wymiarem i głębią nauczania Jezusa. Jednak im lepiej je poznawałem, tym większą dostrzegałem różnicę między słowami Jezusa i nauczaniem Kościoła. Różnice te są tak wielkie, że człowiek ich świadomy po prostu nie może iść za Chrystusem pozostając jednocześnie wiernym dogmatycznej nauce Kościoła.</p><p>Nie wchodząc tu w szczegółowe rozważania stwierdzę tylko, że nauczanie Jezusa w swej początkowej formie niewiele miało wspólnego z judaizmem. Zawierało nie tylko elementy polemiki z fundamentalnymi zasadami judaizmu, ale także ich dobitną krytykę. Wiele wskazujących na to tekstów znajduje się w Ewangelii Jana i Listach Pawła. Wynika z nich również, że korzenie chrześcijaństwa można odnaleźć w poprzedzającym judaizm prastarym kulcie Boga Żywego.</p><p>Jeśli zaś chodzi o Kościół apostolski to istnieją teksty wskazujące, że jego powstanie było efektem dokonującego się z początkiem drugiego wieku wrogiego przejęcia nauczania Jezusa przez judaizm. Jeszcze w drugim i trzecim wieku doskonale funkcjonował chrześcijański i całkowicie niezależny od judaizmu Kościół marcjoński. Zniszczyło go wprowadzone dopiero w IV w. antyheretyckie prawodawstwo judeochrześcijańskich cesarzy. </p><p align="center">*</p><p>Z perspektywy tych poglądów nie sposób uważać się nadal za członka wspólnoty wiernych Kościoła Katolickiego i naturalną konsekwencją tego jest chęć odcięcia się od jego zniewalającego wpływu.</p><p>Chcąc pozostać w zgodzie z własnym sumieniem udałem się na początku 2000 roku do proboszcza parafii właściwej dla mego miejsca zamieszkania i oświadczyłem mu, że moje poglądy na Boga, Kościół i wiarę już od dawna niewiele mają wspólnego z nauką Kościoła, że nie uważam się za katolika i nie chcę, by dłużej za takiego uważał mnie Kościół. Poprosiłem również, by moje nazwisko zostało wykreślone z rejestru parafian (o ile taki istnieje).</p><p>Proboszcz stwierdził, że moja przynależność do wspólnoty Kościoła dokonała się w momencie przyjęcia chrztu i podobnie jak chrzest jest nieodwracalna, czy mi się to podoba, czy też nie.</p><p>Ja odpowiedziałem, że przyszedłem przedstawić swoją decyzję przedstawicielowi Kościoła i z mojej strony uważam sprawę za zamkniętą. A to, co z tym zrobi Kościół, to już jest sprawa Kościoła, gdyż ja nie przyszedłem prosić o pozwolenie wystąpienia z wspólnoty wiernych tylko informuję, że ten fakt się dokonał.</p><p>Proboszcz chciał się jednak dowiedzieć, co tak bardzo zraziło mnie do Kościoła, że decyduję się z niego wystąpić. Powiedziałem mu wtedy między innymi również to, że występując z Kościoła Katolickiego wypełniam skierowany do mnie w Apokalipsie Jana nakaz opuszczenia wielkiej stolocy Babilon, siedziby demonów. Symbolicznej Nierządnicy zasiadającej na siedmiu wzgórzach, odzianej w szaty purpurowo-szkarłatne, ozdobione złotymi klejnotami, drogimi kamieniami i perłami, trzymającej w ręku złoty puchar napełniony krwią… Powiedziałem proboszczowi, że siedem wzgórz, na których zasiada Nierządnica, wskazuje na Rzym, a purpurowo-szkarłatne szaty, klejnoty i złoty kielich doskonale opisują kardynałów. Prorok w swej wizji opisał Watykan, wielką wielonarodową stolicę Kościoła Katolickiego. </p><p>W Apokalipsie Jana czytamy: Ludu mój, opuść tę [Nierządnicę], byś nie miał udziału w jej grzechach i nie musiał być dotknięty żadną z tych plag, które ją czekają. Jej grzechy narosły bowiem aż do nieba…{Ap18,4-5]<br />Nakaz opuszczenia Nierządnicy otrzymali więc wszyscy wierzący w Chrystusa…</p><p>Proboszcz dalej nie dyskutował. Ostrzegł jednak, że postawienie się poza społecznością wiernych można odczuć bardzo dotkliwie, zarówno ze strony samej społeczności, jak i wewnętrznego poczucia własnej grzeszności.</p><p align="center">*</p><p>Dziś, patrząc z perspektywy sześciu lat, jestem pewien, że dokonałem DOBREGO wyboru. A proboszcz – choć zapewne chciał, by jego słowa się spełniły – niczego „nie wykrakał”. Nie prześladuje mnie uczucie wykluczenia z jakiegoś ważnego duchowo obszaru. Przeciwnie, wzrasta we mnie poczucie wewnętrznej wolności, które podpowiada mi, że jestem zdecydowanie bardziej PONAD niż POZA Kościołem.</p><p>Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o przedstawionych tu poglądach, zapraszam na stronę wydawnictwa MARCJON: <a href="http://www.marcjon.pl/">www.marcjon.pl</a></p><p>Kontakt: <a href="mailto:poczta@marcjon.pl">poczta@marcjon.pl</a></p><p>Pozdrawiam, <br />Wojciech Pieniążek</p><p><strong>Wojciech - ponad Kościołem</strong></p><p>Od wielu lat studiuję pisma chrześcijańskiego kanonu i jestem niezmiennie zafascynowany uniwersalnym wymiarem i głębią nauczania Jezusa. Jednak im lepiej je poznawałem, tym większą dostrzegałem różnicę między słowami Jezusa i nauczaniem Kościoła. Różnice te są tak wielkie, że człowiek ich świadomy po prostu nie może iść za Chrystusem pozostając jednocześnie wiernym dogmatycznej nauce Kościoła.</p><p>Nie wchodząc tu w szczegółowe rozważania stwierdzę tylko, że nauczanie Jezusa w swej początkowej formie niewiele miało wspólnego z judaizmem. Zawierało nie tylko elementy polemiki z fundamentalnymi zasadami judaizmu, ale także ich dobitną krytykę. Wiele wskazujących na to tekstów znajduje się w Ewangelii Jana i Listach Pawła. Wynika z nich również, że korzenie chrześcijaństwa można odnaleźć w poprzedzającym judaizm prastarym kulcie Boga Żywego.</p><p>Jeśli zaś chodzi o Kościół apostolski to istnieją teksty wskazujące, że jego powstanie było efektem dokonującego się z początkiem drugiego wieku wrogiego przejęcia nauczania Jezusa przez judaizm. Jeszcze w drugim i trzecim wieku doskonale funkcjonował chrześcijański i całkowicie niezależny od judaizmu Kościół marcjoński. Zniszczyło go wprowadzone dopiero w IV w. antyheretyckie prawodawstwo judeochrześcijańskich cesarzy. </p><p align="center">*</p><p>Z perspektywy tych poglądów nie sposób uważać się nadal za członka wspólnoty wiernych Kościoła Katolickiego i naturalną konsekwencją tego jest chęć odcięcia się od jego zniewalającego wpływu.</p><p>Chcąc pozostać w zgodzie z własnym sumieniem udałem się na początku 2000 roku do proboszcza parafii właściwej dla mego miejsca zamieszkania i oświadczyłem mu, że moje poglądy na Boga, Kościół i wiarę już od dawna niewiele mają wspólnego z nauką Kościoła, że nie uważam się za katolika i nie chcę, by dłużej za takiego uważał mnie Kościół. Poprosiłem również, by moje nazwisko zostało wykreślone z rejestru parafian (o ile taki istnieje).</p><p>Proboszcz stwierdził, że moja przynależność do wspólnoty Kościoła dokonała się w momencie przyjęcia chrztu i podobnie jak chrzest jest nieodwracalna, czy mi się to podoba, czy też nie.</p><p>Ja odpowiedziałem, że przyszedłem przedstawić swoją decyzję przedstawicielowi Kościoła i z mojej strony uważam sprawę za zamkniętą. A to, co z tym zrobi Kościół, to już jest sprawa Kościoła, gdyż ja nie przyszedłem prosić o pozwolenie wystąpienia z wspólnoty wiernych tylko informuję, że ten fakt się dokonał.</p><p>Proboszcz chciał się jednak dowiedzieć, co tak bardzo zraziło mnie do Kościoła, że decyduję się z niego wystąpić. Powiedziałem mu wtedy między innymi również to, że występując z Kościoła Katolickiego wypełniam skierowany do mnie w Apokalipsie Jana nakaz opuszczenia wielkiej stolocy Babilon, siedziby demonów. Symbolicznej Nierządnicy zasiadającej na siedmiu wzgórzach, odzianej w szaty purpurowo-szkarłatne, ozdobione złotymi klejnotami, drogimi kamieniami i perłami, trzymającej w ręku złoty puchar napełniony krwią… Powiedziałem proboszczowi, że siedem wzgórz, na których zasiada Nierządnica, wskazuje na Rzym, a purpurowo-szkarłatne szaty, klejnoty i złoty kielich doskonale opisują kardynałów. Prorok w swej wizji opisał Watykan, wielką wielonarodową stolicę Kościoła Katolickiego. </p><p>W Apokalipsie Jana czytamy: Ludu mój, opuść tę [Nierządnicę], byś nie miał udziału w jej grzechach i nie musiał być dotknięty żadną z tych plag, które ją czekają. Jej grzechy narosły bowiem aż do nieba…{Ap18,4-5]<br />Nakaz opuszczenia Nierządnicy otrzymali więc wszyscy wierzący w Chrystusa…</p><p>Proboszcz dalej nie dyskutował. Ostrzegł jednak, że postawienie się poza społecznością wiernych można odczuć bardzo dotkliwie, zarówno ze strony samej społeczności, jak i wewnętrznego poczucia własnej grzeszności.</p><p align="center">*</p><p>Dziś, patrząc z perspektywy sześciu lat, jestem pewien, że dokonałem DOBREGO wyboru. A proboszcz – choć zapewne chciał, by jego słowa się spełniły – niczego „nie wykrakał”. Nie prześladuje mnie uczucie wykluczenia z jakiegoś ważnego duchowo obszaru. Przeciwnie, wzrasta we mnie poczucie wewnętrznej wolności, które podpowiada mi, że jestem zdecydowanie bardziej PONAD niż POZA Kościołem.</p><p>Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o przedstawionych tu poglądach, zapraszam na stronę wydawnictwa MARCJON: <a href="http://www.marcjon.pl/">www.marcjon.pl</a></p><p>Kontakt: <a href="mailto:poczta@marcjon.pl">poczta@marcjon.pl</a></p><p>Pozdrawiam, <br />Wojciech Pieniążek</p>Arek2006-08-14T07:30:38+00:002006-08-14T07:30:38+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/166-arekArekadmin@apostazja.info<p><img src="https://www.apostazja.info/images/stories/letter.jpg" border="0" align="right" />Postanowiłem skrobnąć tych kilka zdań na temat mojej apostazji, ponieważ trochę mnie ruszył artykuł w Tygodniku Niedziela. Uważam, że przedstawione tam poglądy czynią ze mnie i z innych, bezmyślnych, zindoktrynizowanych (przez gazety typu: NIE, Trybuna itp.), ślepych nieszczęśników, którzy ulegli "jeszcze jedenemu z ataków przemyślnie zorganizowanej przez ośrodki antychrześcijańskie dywersji". Pragnę moim świadectwem uzmysłowić autorom <a href="http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200628&nr=24">tego artykułu</a>, że ich wiedza na temat motywacji apostatów jest płytka, a tok myślowy autora ograniczony jest ciasnotą dogmatów czy też brakiem jakiejkolwiek refleksji nad działalnością KrK w Polsce.</p>
<p><img src="https://www.apostazja.info/images/stories/letter.jpg" border="0" align="right" />Postanowiłem skrobnąć tych kilka zdań na temat mojej apostazji, ponieważ trochę mnie ruszył artykuł w Tygodniku Niedziela. Uważam, że przedstawione tam poglądy czynią ze mnie i z innych, bezmyślnych, zindoktrynizowanych (przez gazety typu: NIE, Trybuna itp.), ślepych nieszczęśników, którzy ulegli "jeszcze jedenemu z ataków przemyślnie zorganizowanej przez ośrodki antychrześcijańskie dywersji". Pragnę moim świadectwem uzmysłowić autorom <a href="http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200628&nr=24">tego artykułu</a>, że ich wiedza na temat motywacji apostatów jest płytka, a tok myślowy autora ograniczony jest ciasnotą dogmatów czy też brakiem jakiejkolwiek refleksji nad działalnością KrK w Polsce.</p>
Robert z Krakowa2006-08-10T06:50:36+00:002006-08-10T06:50:36+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/162-102Robert z Krakowaadmin@apostazja.info<p>Nawrócony</p><p>(<em>z emfazą, akcentując słowa</em>) Od kiedy przestałem chodzić do kościoła to, normalnie, jak bym się z jakiejś sekty wyzwolił! Taka na mnie Jasność Umysłu spłynęła, że w samym środku najciemniejszej nocy widzę teraz ostro i wyraźnie, jak się sprawy naprawdę mają. A przede wszystkim, odeszły mnie te koszmarne sny - z Jeźdźcami Apokalipsy ścigającymi mnie po bezkresach przez pół nocy. Albo też te z Rydwanami Kapłańskimi usiłującymi mnie stratować. Rydwany te, wielokołowe, ciągnione przez narowiste konie, pędzą z zawrotną prękością w różnych kierunkach. Również i pod prąd drogi, którą właśnie podążam, próbując dojechać miniaturowym rowerkiem do pracy. Chcąc im umknąć, pedałuję coraz szybciej ale wkrótce okazuje się, że mylę drogę i znajduję się znów w punkcie wyjścia. I tak często do rana...</p><p>Teraz to już szczęśliwie śnią mi się tylko optymistyczne urywki reklam albo sympatyczne postacie z animowanych bajek. A po przebudzeniu, już na jawie - wszędzie dostrzegam przychylnie nastowionych mi ludzi. Czuję, że wzbiera we mnie siła i mógłbym góry przenosić. Witajcie w Życiu! Dla niezdecydowanych: Nie bójcie się przejść na Jasną Stronę Mocy!</p><p>------------------------<br />Robert z Krakowa</p><p>Nawrócony</p><p>(<em>z emfazą, akcentując słowa</em>) Od kiedy przestałem chodzić do kościoła to, normalnie, jak bym się z jakiejś sekty wyzwolił! Taka na mnie Jasność Umysłu spłynęła, że w samym środku najciemniejszej nocy widzę teraz ostro i wyraźnie, jak się sprawy naprawdę mają. A przede wszystkim, odeszły mnie te koszmarne sny - z Jeźdźcami Apokalipsy ścigającymi mnie po bezkresach przez pół nocy. Albo też te z Rydwanami Kapłańskimi usiłującymi mnie stratować. Rydwany te, wielokołowe, ciągnione przez narowiste konie, pędzą z zawrotną prękością w różnych kierunkach. Również i pod prąd drogi, którą właśnie podążam, próbując dojechać miniaturowym rowerkiem do pracy. Chcąc im umknąć, pedałuję coraz szybciej ale wkrótce okazuje się, że mylę drogę i znajduję się znów w punkcie wyjścia. I tak często do rana...</p><p>Teraz to już szczęśliwie śnią mi się tylko optymistyczne urywki reklam albo sympatyczne postacie z animowanych bajek. A po przebudzeniu, już na jawie - wszędzie dostrzegam przychylnie nastowionych mi ludzi. Czuję, że wzbiera we mnie siła i mógłbym góry przenosić. Witajcie w Życiu! Dla niezdecydowanych: Nie bójcie się przejść na Jasną Stronę Mocy!</p><p>------------------------<br />Robert z Krakowa</p>Tomek2006-06-12T16:45:51+00:002006-06-12T16:45:51+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/137-91Tomekadmin@apostazja.info<p><strong>Poniżej zamieszczamy list, który Tomek wysłał do kanclerza kurii. Jest to świadectwo a jednocześnie deklaracja apostazji.</strong></p><p>Szanowny Księże Kanclerzu,</p><p>Urodziłem się ......; ponieważ moi rodzice należą do Kościoła Katolickiego, w tym samym roku zostałem ochrzczony w parafii rzymskokatolickiej św. ... przy ul. .... w ..... Jako małe dziecko, wzorem rodziców, uczęszczałem na cotygodniowe msze uznając to za ogólnie przyjęty, słuszny obowiązek. Z tych samych powodów przystąpiłem także do Komunii Świętej. Nigdy natomiast nie czułem osobistej więzi z Bogiem, nie byłem również przekonany o jego faktycznym istnieniu.</p><p>Z powodu wielu wątpliwości, zarówno dot. samej obecności Boga jak i dotyczących słuszności dogmatów Kościoła Katolickiego, stopniowo przestawałem uczęszczać na mszei przystępować do komunii. Największy przełom w moim myśleniu dokonał się w chwili gdy przystąpiłem do sakramentu bierzmowania. Sakrament, który rzekomo miał sprowadzić na mnie Ducha umacniającego w wierze, praktycznie nic dla mnie nie znaczył, przystąpiłem do niego tylko i wyłącznie z przyczyn praktycznych tj. np. celem uniknięcia komplikacji podczas ewentualnego ślubu z katoliczką czy też uniknięcia dezaprobaty ze strony społeczeństwa, rzekomo w ponad dziewięćdziesięciu procentach katolickiego. Jedynymi skutkami wspomnianego bierzmowania są do tej pory dręczące mnie głębokie wyrzuty sumienia oraz poczucie dyskomfortu – wiem iż postąpiłem wbrew swoim przekonaniom, że był to przejaw czystego konformizmu a nie świadomej wiary. Dochodzę również do wniosku iż sakrament chrztu w Kościele Katolickim, o którego przyjęciu nie mogłem zadecydować sam, był swoistym gwałtem na mojej osobowości i w chwili obecnej wywołuje u mnie odrazę. Jako osoba pełnoletnia i w pełni świadoma swoich przekonań stwierdzam iż od lat jestem niewierzący (co wielokrotnie ogłaszałem publicznie), zamiast zasad narzuconych przez boga lub kościół wyznaję, skądinąd dla wielu bardzo restrykcyjne, zasady moralne dające mi wiarę w słuszność mojego postępowania, nie uczęszczam na msze, nie biorę udziału w żadnych innych praktykach Kościoła Katolickiego a co za tym idzie dalsza doń przynależność (choćby i formalna) jest sprzeczna z moimi przekonaniami i bezcelowa.</p><p>Świadomy swoich praw do wolności religijnej tj. prawa do wyboru dowolnej innej religii lub niewyznawania żadnej pragnę, w pełni zapoznany ze związanymi z takim postępowaniem konsekwencjami, dokonać aktu apostazji i żądam wyłączenia mnie z Kościoła Katolickiego a także uszanowania mojej decyzji oraz moich praw obywatelskich. Oświadczam również iż posiadam dwóch świadków należących do Kościoła Katolickiego, którzy stawią się wraz ze mną w umówionym wcześniej terminie celem podpisania stosownego aktu. Co do mojej dalszej ewentualnej wiary, chcę samodzielnie poszukiwać słusznej drogi a moje przyszłe dzieci zamierzam zapoznać z możliwie jak największą ilością wyznań pozostawiając im prawo do osobistego wyboru.</p><p>Z wyrazami szacunku,</p><p><strong>Poniżej zamieszczamy list, który Tomek wysłał do kanclerza kurii. Jest to świadectwo a jednocześnie deklaracja apostazji.</strong></p><p>Szanowny Księże Kanclerzu,</p><p>Urodziłem się ......; ponieważ moi rodzice należą do Kościoła Katolickiego, w tym samym roku zostałem ochrzczony w parafii rzymskokatolickiej św. ... przy ul. .... w ..... Jako małe dziecko, wzorem rodziców, uczęszczałem na cotygodniowe msze uznając to za ogólnie przyjęty, słuszny obowiązek. Z tych samych powodów przystąpiłem także do Komunii Świętej. Nigdy natomiast nie czułem osobistej więzi z Bogiem, nie byłem również przekonany o jego faktycznym istnieniu.</p><p>Z powodu wielu wątpliwości, zarówno dot. samej obecności Boga jak i dotyczących słuszności dogmatów Kościoła Katolickiego, stopniowo przestawałem uczęszczać na mszei przystępować do komunii. Największy przełom w moim myśleniu dokonał się w chwili gdy przystąpiłem do sakramentu bierzmowania. Sakrament, który rzekomo miał sprowadzić na mnie Ducha umacniającego w wierze, praktycznie nic dla mnie nie znaczył, przystąpiłem do niego tylko i wyłącznie z przyczyn praktycznych tj. np. celem uniknięcia komplikacji podczas ewentualnego ślubu z katoliczką czy też uniknięcia dezaprobaty ze strony społeczeństwa, rzekomo w ponad dziewięćdziesięciu procentach katolickiego. Jedynymi skutkami wspomnianego bierzmowania są do tej pory dręczące mnie głębokie wyrzuty sumienia oraz poczucie dyskomfortu – wiem iż postąpiłem wbrew swoim przekonaniom, że był to przejaw czystego konformizmu a nie świadomej wiary. Dochodzę również do wniosku iż sakrament chrztu w Kościele Katolickim, o którego przyjęciu nie mogłem zadecydować sam, był swoistym gwałtem na mojej osobowości i w chwili obecnej wywołuje u mnie odrazę. Jako osoba pełnoletnia i w pełni świadoma swoich przekonań stwierdzam iż od lat jestem niewierzący (co wielokrotnie ogłaszałem publicznie), zamiast zasad narzuconych przez boga lub kościół wyznaję, skądinąd dla wielu bardzo restrykcyjne, zasady moralne dające mi wiarę w słuszność mojego postępowania, nie uczęszczam na msze, nie biorę udziału w żadnych innych praktykach Kościoła Katolickiego a co za tym idzie dalsza doń przynależność (choćby i formalna) jest sprzeczna z moimi przekonaniami i bezcelowa.</p><p>Świadomy swoich praw do wolności religijnej tj. prawa do wyboru dowolnej innej religii lub niewyznawania żadnej pragnę, w pełni zapoznany ze związanymi z takim postępowaniem konsekwencjami, dokonać aktu apostazji i żądam wyłączenia mnie z Kościoła Katolickiego a także uszanowania mojej decyzji oraz moich praw obywatelskich. Oświadczam również iż posiadam dwóch świadków należących do Kościoła Katolickiego, którzy stawią się wraz ze mną w umówionym wcześniej terminie celem podpisania stosownego aktu. Co do mojej dalszej ewentualnej wiary, chcę samodzielnie poszukiwać słusznej drogi a moje przyszłe dzieci zamierzam zapoznać z możliwie jak największą ilością wyznań pozostawiając im prawo do osobistego wyboru.</p><p>Z wyrazami szacunku,</p>Marek2006-01-31T00:15:09+00:002006-01-31T00:15:09+00:00https://www.apostazja.info/index.php/strona/19-swiadectwa/100-73arik<p>Już we wczesnej młodości zrozumiałem, że moja przynależność do Kościoła katolickiego nie ma najmniejszego sensu. Doświadczenie to było niezmiernie bolesne, bowiem moja dziecięca wrażliwość została w sposób brutalny zniszczona przez instytucję głoszącą oficjalnie miłość i dobro. Podobnej traumy doświadcza około 5% procent polskiego, katolickiego, społeczeństwa. Śmiem przypuszczać, nie - ja wiem to ponad wszelką wątpliwość - że w wyniku tej traumy wiele osób odbiera sobie życie.</p><p>W okresie dorastania, w wieku 12 lat, uświadomiłem sobie, że jestem gejem i że miłość oraz seksualność pragnę urzeczywistniać w związku z osobą tej samej płci. Widziałem swoją przyszłość w świetlanych barwach, cieszyłem się z tego, że kiedyś - gdy dorosnę - będę miał dom, w którym będzie panowało ciepło, dobro, wzajemne poszanowanie i bezpieczeństwo. Niestety mój spokój został szybko zmącony. Na lekcji religii dowiedziałem się, że istnieje zinstytucjonalizowany - podparty autorytetem Kościoła - pogląd zgodnie z którym sposób, w jaki pragnę żyć zasługuje na napiętnowanie i społeczeństwo powinno się przed nim bronić. Usłyszałem z ust katechetki na lekcji religii, że "czyny homoseksualne" są poważnym grzechem. Ten pogląd nie zgadzał się z tym, co mówił mi rozum - odrzucałem go i potępiałem z całą mocą jako niesprawiedliwy, nieprawdziwy i antyludzki. Powiedziałem Kościołowi stanowczo "Nie!". Odmówiłem przyjęcia bierzmowania, czym wywołałem prawdziwy skandal i poruszenie w rodzinie oraz w szkole. Wiedziałem, że nie ja opuszczam Kościół, lecz że to Kościół wyrzuca mnie - że nie ma w nim dla mnie miejsca. Ogromnie przeżywałem tę niesprawiedliwość, bowiem - jak wielu gejów - miałem ogromną, głęboko zakorzenioną inklinację do religii.</p><p>Przestałem uczęszczać na nabożeństwa, deklarowałem się odtąd wyraźnie i uczciwie jako niewierzący - w rzeczy samej przykre doświadczenia związane z Kościołem katolickim doprowadziły mnie do poszukiwań duchowych, których efektem było zanegowanie istnienia jakiegokolwiek bóstwa. W wieku kilkunastu lat oświadczyłem księdzu na kolędzie, iż jestem ateistą.</p><p>Z internetu dowiedziałem się, iż istnieje możliwość oficjalnego wystąpienia z Kościoła. Natychmiast poczułem, że chcę to zrobić, aby nie sankcjonować swoją obecnością w strukturach kościelnych poglądów szkalujących osoby homoseksualne i nawołujących do odbierania nam praw człowieka.</p><p>Z lenistwa długo zwlekałem z realizacją tej decyzji. Przyspieszyła ją narodowa psychoza, jaka zapanowała po śmierci polskiego papieża oraz triumf klerykalno-populistycznej prawicy w wyborach, jak i wydany przez Watykan zakaz wyświęcania osób homoseksualnych na księży. Moja apostazja miała zatem wymiar osobisty, społeczny i polityczny. Nie chcę i nie życzę sobie wspierać nauk papieża-Polaka, który głosił nienawiść do gejów, bo jak inaczej interpretować poniższe, podpisane przez niego, słowa:</p><div class="cytat">" (...) Związki homoseksualne nie realizują - nawet w najdalej idącej analogii - zadań, ze względu na które małżeństwo i rodzina zasługują na właściwe i specyficzne uznanie prawne. Istnieją, natomiast, słuszne racje, by stwierdzić, że takie związki są szkodliwe dla prawidłowego rozwoju społeczności ludzkiej, szczególnie jeśli dopuściłoby się do wzrostu ich efektywnego wpływu na tkankę społeczną. (...)", "Dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji wobec każdej osoby. (...)" (Kongregacja Nauki Wiary Rzym, 3 czerwca 2003 r.)</div><p>Moją apostazję wykonałem w następujący sposób: wysłałem listami poleconymi oświadczenie woli do proboszcza parafii zamieszkania i chrztu. Kopię wysłałem wikariuszowi generalnemu. Proboszcz z parafii miejsca zamieszkania odpisał jedynie, iż przyjmuje moje oświadczenie do wiadomości. Zabierałem się już do napisania kolejnego, bardziej stanowczego listu, gdy odebrałem wiadomość o nadejściu odpowiedzi z Kurii. Wikariusz generalny wziął sprawy w swoje ręce i wydał parafii polecenie wykreślenia mnie z księgi chrztu. W ten sposób przestałem być katolikiem.</p><p>Poczułem ogromną ulgę. Ogarnęła mnie radość i naprawdę wspaniały nastrój. Czułem się tak, jakbym zerwał z rąk kajdany. Poczułem z cała siłą własną podmiotowość wynikającą z realizacji przysługujących mi praw człowieka i obywatela zgodnie z moją wolą oraz ze spójności tego, co myślę, czuję i mówię z tym co czynię.</p><p>Jestem teraz po stronie tych kilku procent obywateli polskich nieprzyznających się do wyznania katolickiego. Co za wspaniałe uczucie! Wreszcie jestem po właściwej stronie!</p><p>Marek </p><p>Już we wczesnej młodości zrozumiałem, że moja przynależność do Kościoła katolickiego nie ma najmniejszego sensu. Doświadczenie to było niezmiernie bolesne, bowiem moja dziecięca wrażliwość została w sposób brutalny zniszczona przez instytucję głoszącą oficjalnie miłość i dobro. Podobnej traumy doświadcza około 5% procent polskiego, katolickiego, społeczeństwa. Śmiem przypuszczać, nie - ja wiem to ponad wszelką wątpliwość - że w wyniku tej traumy wiele osób odbiera sobie życie.</p><p>W okresie dorastania, w wieku 12 lat, uświadomiłem sobie, że jestem gejem i że miłość oraz seksualność pragnę urzeczywistniać w związku z osobą tej samej płci. Widziałem swoją przyszłość w świetlanych barwach, cieszyłem się z tego, że kiedyś - gdy dorosnę - będę miał dom, w którym będzie panowało ciepło, dobro, wzajemne poszanowanie i bezpieczeństwo. Niestety mój spokój został szybko zmącony. Na lekcji religii dowiedziałem się, że istnieje zinstytucjonalizowany - podparty autorytetem Kościoła - pogląd zgodnie z którym sposób, w jaki pragnę żyć zasługuje na napiętnowanie i społeczeństwo powinno się przed nim bronić. Usłyszałem z ust katechetki na lekcji religii, że "czyny homoseksualne" są poważnym grzechem. Ten pogląd nie zgadzał się z tym, co mówił mi rozum - odrzucałem go i potępiałem z całą mocą jako niesprawiedliwy, nieprawdziwy i antyludzki. Powiedziałem Kościołowi stanowczo "Nie!". Odmówiłem przyjęcia bierzmowania, czym wywołałem prawdziwy skandal i poruszenie w rodzinie oraz w szkole. Wiedziałem, że nie ja opuszczam Kościół, lecz że to Kościół wyrzuca mnie - że nie ma w nim dla mnie miejsca. Ogromnie przeżywałem tę niesprawiedliwość, bowiem - jak wielu gejów - miałem ogromną, głęboko zakorzenioną inklinację do religii.</p><p>Przestałem uczęszczać na nabożeństwa, deklarowałem się odtąd wyraźnie i uczciwie jako niewierzący - w rzeczy samej przykre doświadczenia związane z Kościołem katolickim doprowadziły mnie do poszukiwań duchowych, których efektem było zanegowanie istnienia jakiegokolwiek bóstwa. W wieku kilkunastu lat oświadczyłem księdzu na kolędzie, iż jestem ateistą.</p><p>Z internetu dowiedziałem się, iż istnieje możliwość oficjalnego wystąpienia z Kościoła. Natychmiast poczułem, że chcę to zrobić, aby nie sankcjonować swoją obecnością w strukturach kościelnych poglądów szkalujących osoby homoseksualne i nawołujących do odbierania nam praw człowieka.</p><p>Z lenistwa długo zwlekałem z realizacją tej decyzji. Przyspieszyła ją narodowa psychoza, jaka zapanowała po śmierci polskiego papieża oraz triumf klerykalno-populistycznej prawicy w wyborach, jak i wydany przez Watykan zakaz wyświęcania osób homoseksualnych na księży. Moja apostazja miała zatem wymiar osobisty, społeczny i polityczny. Nie chcę i nie życzę sobie wspierać nauk papieża-Polaka, który głosił nienawiść do gejów, bo jak inaczej interpretować poniższe, podpisane przez niego, słowa:</p><div class="cytat">" (...) Związki homoseksualne nie realizują - nawet w najdalej idącej analogii - zadań, ze względu na które małżeństwo i rodzina zasługują na właściwe i specyficzne uznanie prawne. Istnieją, natomiast, słuszne racje, by stwierdzić, że takie związki są szkodliwe dla prawidłowego rozwoju społeczności ludzkiej, szczególnie jeśli dopuściłoby się do wzrostu ich efektywnego wpływu na tkankę społeczną. (...)", "Dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji wobec każdej osoby. (...)" (Kongregacja Nauki Wiary Rzym, 3 czerwca 2003 r.)</div><p>Moją apostazję wykonałem w następujący sposób: wysłałem listami poleconymi oświadczenie woli do proboszcza parafii zamieszkania i chrztu. Kopię wysłałem wikariuszowi generalnemu. Proboszcz z parafii miejsca zamieszkania odpisał jedynie, iż przyjmuje moje oświadczenie do wiadomości. Zabierałem się już do napisania kolejnego, bardziej stanowczego listu, gdy odebrałem wiadomość o nadejściu odpowiedzi z Kurii. Wikariusz generalny wziął sprawy w swoje ręce i wydał parafii polecenie wykreślenia mnie z księgi chrztu. W ten sposób przestałem być katolikiem.</p><p>Poczułem ogromną ulgę. Ogarnęła mnie radość i naprawdę wspaniały nastrój. Czułem się tak, jakbym zerwał z rąk kajdany. Poczułem z cała siłą własną podmiotowość wynikającą z realizacji przysługujących mi praw człowieka i obywatela zgodnie z moją wolą oraz ze spójności tego, co myślę, czuję i mówię z tym co czynię.</p><p>Jestem teraz po stronie tych kilku procent obywateli polskich nieprzyznających się do wyznania katolickiego. Co za wspaniałe uczucie! Wreszcie jestem po właściwej stronie!</p><p>Marek </p>