Apostazja.info na Facebook'u

Dwa dni temu zmarł Robert Leszczyński, osoba, która bardzo przyczyniła się do nagłośnienia problemów z wystąpieniem z Kościoła w Polsce. W 2011 roku ogłosił, że dokona apostazji, a że był osobą publicznie znaną (celebrytą, jak ich dziś nazywamy) spotkało się to z dużym zainteresowaniem mediów. Dziennikarze przychodzili pod parafię gdzie Robert zaczął swą apostazję. Nawet dziś niemal w każdym artykule informującym o jego śmierci jest o tym wzmianka. 

Czy Robert Leszczyński sfinalizował proces występowania z Kościoła? Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie. To leżało w jego naturze, że zapalał się do jakiegoś pomysłu, a potem często o nim zapominał (pisze o tym Szymon Hołownia: http://szymonholownia.com/wspomnienie-o-leszczu/). 4 lata temu byłem z nim pod parafią na Domaniewskiej i widziałem, jego zaaferowanie sprawą apostazji i radość, że wystąpi z instytucji, z którą się nie identyfikuje. Napisał wtedy tekst, który opublikowany został na wielu witrynach. Poniżej fragment, ale zachęcam do przeczytania całości.

Żegnaj Robercie

 

Oczywiście jako osoba niewierząca zdawałem sobie sprawę z ostatecznej konsekwencji. Ogień piekielny czy „zasiadanie po prawicy Ojca” nie wchodzi tu oczywiście w rachubę. Nie wierzę w życie po śmierci w ogóle. Gaśnie światło i koniec. Nie ma nic. Żadnej myśli. Pozostajemy tylko w pamięci bliskich. Nie stworzyłem sobie żadnego naiwnego zamiennika w rodzaju reinkarnacji, Ducha Kosmicznego czy innych tego typu „znieczuleń”. Na marginesie, co się może Księdzu spodoba, w przeciwieństwie do większości katolików nie wierzę też we wróżki, różdżkarzy, horoskopy, taroty, przesądy uroki, czary i inny tego typu chłam, choć Kościołowi te drobne akty herezji i bałwochwalstwa najwyraźniej nie przeszkadzają.

Śmierć i koniec – może nie jest to miła perspektywa, ale lepsza niż fikcja. Wiara to rodzaj protezy, środka przeciwbólowego. Nauczyłem się żyć bez tego. Podobnie jak bez wiary w to, że jesteśmy dziełem Boga, częścią Bożego planu, w możliwość odpuszczenia grzechów, itd. Lęk przed śmiercią, bezsensem, bezcelowością jest częścią naszej egzystencji. Odwaga polega nie na pogodzeniu się z tym (to byłaby rejterada!), ale na umiejętności życia ze świadomością braku odpowiedzi na podstawowe pytania. Nie czuję się kompetentny żeby ciągnąć ten wątek. Jest za dużo dobrej literatury na ten temat.

Swoją drogą, obserwacje uczą, że nawet głęboka wiara nie pozbawia wątpliwości. Szpitale pełne są wierzących, którym wcale nie jest raźno odchodzić do lepszego świata, w który przecież wierzą.

(...)

Tych rozbieżności jest oczywiście o wiele więcej, ale to nie jest miejsce żeby je mnożyć. Wszystko to razem nie pozostawia wątpliwości, że muszę odejść ze wspólnoty, która prezentuje tak diametralnie inne poglądy, ogląd rzeczywistości i wizję przyszłości od mojej. Jeżeli nawet czysto statystycznie udzielam im jakiegoś mandatu, to jest to dalece niezgodne z rzeczywistością i powoduje mój ogromny dyskomfort. Muszę natychmiast wycofać ten mandat.

Dlatego, proszę Księdza, właśnie muszę, i dlatego właśnie teraz, dokonać aktu apostazji.

Mam nadzieję, że Ksiądz mnie rozumie.

Robert Leszczyński