Apostazja.info na Facebook'u

Z forum internetowego strony www.ateista.pl

user [Kilgore Trout]: hej koledzy i kolezanki ateisci Okazalem sie tchorzem. Moja dzisiejsza proba apostazji zakonczyla sie porazka. Nie potrafilem stanac przed ksiedzem i powiedziec mu \"tak, chce byc apostata\". Co wiecej, nie wiem czy moja dalsza obecnosc wsrod ateistow ma sens. Nie potrafie okreslic tego co nie pozwala mi na jednoznaczne pomachanie religii i kosciolowi na do widzenia ale przeciez najprostsza odpowiedzia cisnaca sie na usta jest: wiara. Chyba ze faktycznie chodzi o zwyczajny strach przed krokiem ostatecznym ale z czego innego on mialby niby wynikac? Nie mieliscie watpliwosci podczas dokonywania apostazji? W ogole miewacie watpliwosci co do swojego swiatopogladu? Bo ja tak.

user [amci]: nie przejmuj sie Kilgore, nie sadze zeby z tak blachego powodu powinienes przestac sie z nami zadawac, to bylaby strata dla tego forum. Kazdy ma czaem watpliwosci, wedlug mnie to nawet dobrze, bo nie powinno stac sie w miejscu..trzeba sie zastanawiac i rozmyslac. Ja co do swojego swiatopogladu jestem przekonana, wieloletnie rozmyslania zaprowadzily mnie wlasnie do tej a nie innej postawy. Jak to sie mowi uczysz sie przez cale zycie, wiec jesli masz watpliwosci to nie dokonuj aktu apostazji, moze i dobrze robisz, nie warto palic za soba mostow.

user [Robinson]: Nie wiem, z jakiej parafii jestem:lol2: Parę lat temu przeprowadziłem się, a parafie g... mnie obchodzą Wypisałem się z kościółka 7 lat temu i dobrze mi z tym.

user [Robinson]: Sznowny Kilgore Trout! Wczoraj na MTV leciał program o tym, jak młodzi ludzie mający skłonności do osobników tej samej płci, próbują o tym pogadać z rodzicami. Pokazano tam młodego mormona, który najbardziej bał się tego, że wypiszą go z \"ksig żywota wiecznego\" mormonów. Świadkowie Jehowy mają to samo - najbardziej boją się \"ekskomuniki\". Tak więc Twoje przeżycia są bardzo ludzkie i (nie wiem czy to pocieszające) bardzo powszechne. Boimy się odejść od tego, co nam rodzice podali jako \"prawdziwe\", bo a nuż może się okazać, że mają rację Odejście od przekonań kulturowych to ciężka praca, tu tylko częsta spowiedź i modlitwa mogą pomóc Nie łam się jednak, jestem z Tobą i trzymam za Ciebie kciuki!!!

user [wower]: (...) nic na siłe, nawet lepiej ateista nie byc na sile. Nalezy byc takim jakim Ci najlepiej, ale...nie nalezy tez unikac prawdy z powodu słabości / nieśmiałości. No i dedykuje Ci Seneke \"Niech twe słowa będą nieustraszone: kto prosi nieśmiało, uczy odmowy.\"

user [georafal]: Kilgore nie załamuj się przyjdzie czas kiedy tego dokonasz. Ja chce odejść z kościoła już po ukończeniu szkoły, nie boję się tego, ponieważ myśl o pozostaniu w nim bardziej mnie przeraża. Życie jest pełne problemów z którymi musimy sami się uporać.

user [Czarna 87]: Spokojnie Kilgore. Daj sobie trochę czasu, zastanów się, przemyśl i podejmij decyzję zgodną z Twoimi przekonaniami. Strach przed podjęciem ważnych decyzji jest rzeczą naturalną, w szczególności, jeśli mogą mieć one duży wpływ na nasze życie. Zanim podjęłam decyzję, że z KK wystąpię też długo się zastanawiałam, teraz jestem pewna swojej decyzji i światopoglądu. Gdybym jednak miała wątpliwości, to nie spieszyłabym się z decyzją.

user [Pizzer]: Kilgore - kto jak kto, ale ja chyba powinienem Cię rozumieć, bo przecież mamy niemal identyczne poglądy na hm... wszystkie (?) sprawy. Nie będę oryhinalny mówiąc: nie łam się, ale i tak to mówię. Ja nie dokonałem jeszcze apostazji, ale pewnie zrobię to prędzej lub później. Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłem? Z trywialnego powodu: nie mogę być pewny czy trafię na dziewczynę, której nie będzie zależało na kościelnym ślubie. Tak sobie to przynajmniej tłumaczę, choć jak się nad tym zastanowić, to faktycznie może okazać się to jedynie racjonalizacją, czyli znanym efektem psychologicznym \"dorabiania ideologii\" do czegoś, co moze nie mieć związku z istotą sprawy. Nie wiem, na razie jakoś strasznie mocno figurowanie w kościelnych księgach mi nie przeszkadza - jak zacznie, to się wypiszę. Byłem temu bliski rok temu, ale jakoś mi przeszło. Wiem jedno - nie chce być pochowany przez księdza i zrobię wszystko, aby tak się nie stało.
Czy mam wątpliwości? Pewnie! Jak każdy chyba normalnyu człowiek! Nie uważam wcale, ze wiem już wszystko i mogę mieć 100-procentową pewność, ale to chyba normalne. Nie znaczy to jednak, ze kiedykolwiek zastanawiałem się, czy nie wrócić do wiary - szczególnie chrześcijańskiej, katolickiej. Nie, to mogą być jedynie chwile zawachania, czy nie ma czegoś \"jeszcze\", ale nigdy jakiekolwiek konkretne wyznanie. Mam nadzieję, że poczułeś się chociaż trochę lepiej i pewniej.

user [Bart]: Kilgore, moim zdaniem ważne jest to co myślisz i czujesz, a nie pozory. Ja się nie wypisałem z KrK i nie mam zamiaru, bo w wolny weekend mam dużo ciekawsze rzeczy do zrobienia Olej apostazję. Co? Że nabijasz w ten sposób katolickie statystyki? Człowiek inteligentny na statystyki nie zwraca uwagi, a mniej inteligentny ich nie rozumie. Moje zdanie na temat apostazji już w zasadzie znasz, ale niech je wyrażę: MAM TO W DUPIE.

user [Robber]: Nie. Przemyslalem to wczesniej. Gdybym mial watpliwosci nie robilbym tego. Sama wizyta w parafii i rozmowa z ksiedzem (ok godzinna) byly mile i kulturalne (tak, jezdem zdolny do qltoory). Z Bartem zas definitywnie sie nie zgadzam. Podobny sens mialoby nieglosowanie w wyborach.

user [baśka]: Też bałabym się iść do kościoła i po prostu \'wypisać\'. Tym bardziej, że znam większość księży w mojej parafii W każdym bądż razie zgadzam się z tym, że jeżeli nie jesteś pewien tego, czy dobrze postępujesz, nie spiesz się z decyzją. Dodam jeszcze, że w październiku możecie się spodziewać tematu; \'stchórzyłam 2\'

user [Czarna 87]: Ja znam tylko proboszcza "mojej" parafii, bo zmienili się wszyscy księża, a ja do kościoła nie zaglądam, więc ich znać nie mogę. Aby sobie darować niepotrzebnych i bezproduktywnych rozmów na temat mojej apostazji, pisemko wyślę poleconym i zaznaczę, iż chcę pisemnego potwierdzenia wypisania.

user [Eurydiale]: Hmm... ja z czystej wygody postanawiam posłuchać głosu Barta, gdyż sama mam w tym względzie wiele wątpliwości. I myślę sobie, że to nie jest temat do dyskusji na forum tak jak my to tu próbujemy robić. To trzeba przemyśleć samemu, albo porozmawiać w cztery oczy z kimś komu się ufa. W takich sytuacjach nie potrzeba racjonalnych argumentów. Każdy kto tu jest zna i rozumie te argumenty. A człowiek, to nie tylko umysł, ale i uczucia i one odgrywają naprawdę dużą rolę w naszym życiu.
Ja mam wiele wątpliwości, ale nie potrafię o tym pisać na forum. Nie potrafię się tak \'wywnętrzać\'. Czasem chciałabym o tym porozmawiać z kimś, ale jak się pewnie domyślacie wszyscy na około mnie są do apostazji nastawieni równie pozytywnie co do świeżo rozjechanego na środku autostrady skunksa. Przykre to, że czasem najbliżsi podchodzą w ten sposób do naszych problemów.
I jedno słówko do Kilgore\'a: nie martw się, to wszystkiego w życiu trzeba dojrzeć. I nie ważne czy mamy 15, 25, 35 lat. To nie istotne, po prostu trzeba to czuć. A strach jest rzeczą ludzką. I powiem ci, że jesteś i tak odważniejszy niż nie jedna osoba na tym forum - ja np. jestem takim tchórzaczkiem, że w przeciwieństwie do ciebie nawet nie spróbowałam. To tyle, trzymaj się cieplutko :*

user [Kilgore Trout]: No tak... hmm... Chcialem juz tylko podziekowac Wam za dobre slowa Generalnie mysle ze to wydarzenie nauczylo mnie czegos o mnie samym i dobrze ze sie stalo jak sie stalo. ah i spoko, nie nawrocilem sie ani nic z tych rzeczy Pozdrawiam Was i dzieki raz jeszcze Lubie Was

user [claudio]: Ja wypisałem się z kk 14.IX.2005.Kiedy przyszedłem pierwszy raz do parafii gdzie byłem ochrzczony,spotkałem się ze strony młodszego dużo odemnie księdza z arogancją,pychą,i zwyczajnym chamstwem,co mnie specjalnie nie dziwiło gdyż od dawna mam wyrobione zdanie na temat funkcjonariuszy kk. Nie wiem dlaczego, ale teraz czuję się tak lekko i swobodnie jakbym zrzucił z siebie jakiś ciężar ,jakbym zaczął żyć od nowa.

user [Robinson]: Ja miałem DOKŁADNIE to samo!!!! Śmieszy mnie, jak na \"prawdziwość\" katolicyzmu katolicy podają historyjki byłych jehowych o tym, jak oni się wypisywali z tamtej organizacji. TO SAMO poczucie ulgi i uwolnienia. Wypisanie się z kościółka to jedna z najlepszych decyzji mojego życia.

user [andy]: to samo odczułem.Nie wiem dlaczego ale poczułem jakby ktoś mi zdjął ogromny ciężar .Może to i głupio brzmi ale przestałem czuć się odpowiedzialnym za zbrodnie kościoła (inkwizycja,wojny krzyżowe,walki plemienne w Afryce) a przede wszystkim poczułem się wolnym jak ptak,którego wypuścili z klatki.Proszę wyobraźcie sobie - co może taki ptak czuć. Po przeczytaniu wszystkich wypowiedzi w tym wątku mogę napisać ,że co niektórzy nie występują z kościoła z powodu: asekuranctwa, wygodnictwa, strachu oraz \"olewania\". Przede wszystkim strach odgrywa tutaj dużą rolę. Wiem ,- prasja rodziny może być ogromna. Ażeby całej rodzinie się przeciwstawić trzeba dojrzeć psychicznie , a przede wszystkim trzeba być materialnie (swoje mieszkanie,dom) niezależnym. Chciałbym rozwinąć ten temat ale \"gonią mnie terminy\". servus.

user [Kilgore Trout]: Bo KK to sekta jak kazda inna. Psychologowie powinni pomagac ludziom wypisac sie z kosciola

user [Aleksandra]: Dla mnie bycie ateistą i formalne należenia do KK jest jak bycie w opozycji i posiadanie legitymacji partyjnej. Z jednej strony krzyczy się jakie to niesprawiedliwe i ogólnie złe, że inkwizycja, prześladowania itd. A z drugiej zawsze można posypać głowę popiołem i powrócić ,,na łono Kościoła\'\'.

user [Czarna 87]: Może nie psychologowie, ale powinna być możliwość "wypisania się" z KRK w Urzędzie Stanu Cywilnego. Idziesz do USC, podpisujesz papierek, a oni jego kopię przesyłają gdzie trzeba. Prosto, przejrzyście i nie trzeba się wykłócać ze swoim byłym proboszczem, jeśli temu się nie spodoba ubytek jednej owieczki ze stada . Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ludzie deklarujący jedynie formalną przynależność do kościoła muszą się z niego wypisywać na zasadach, które ten kościół narzuci.

user [Bart]: Różnica jest taka, że do Partii (tę Jedyną mam na myśli) trzeba było się zapisać, zaś do KK zapisać się okazję miał rzadko kto - najczęściej został tam zapisany jako niemowlak. Wobec tego nie czuję potrzeby ni obowiązku odkręcać coś, co nie ja nakręciłem. Jak mnie ktoś gdzieś zapisze do Polskiego Związku Hodowców Gołębi, to też nie będę się wypisywał - zwyczajnie szkoda fatygi Mój czas jest zbyt cenny

user [Yaga]: Nie rozumiem tych obaw przed księdzem i wypisaniem się z kościoła. Jeśli nie wierzysz w boga, to chyba powinno być ci pikuś, co myśli o tym jakiś tam ksiądz. Jeśli nie wierzysz w boga, to chyba wiesz, dlaczego w niego nie wierzysz i konfrontacja z klechą nie powinna mieć żadnego wpływu na pójście do jego biura i wypisanie się. Jeśli jednak masz wątpliowści, to daj sobie czas i zastanów się nad tym, w co wierzysz.
Cytat: Ja nie dokonałem jeszcze apostazji, ale pewnie zrobię to prędzej lub później. Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłem? Z trywialnego powodu: nie mogę być pewny czy trafię na dziewczynę, której nie będzie zależało na kościelnym ślubie.
Przepraszam, ale niemal zmarłam, gdy to przeczytałam. Co za podejście! Dla mnie to po prostu hipokryzja. Będziesz udawać, że wierzysz? Robić znaczki krzyża, przysięgać na boga, przyjmiesz komunię? Nie uważasz, że w ten sposób obrazisz uczucia religijne narzeczonej/żony, udając katolika. Według mnie to okropne. Jestem ateistką od wielu lat i bywa, że jestem w kościele z okazji czyjegoś ślubu, pogrzebu czy chrzcin dzieci znajomych. Ale nigdy, ale to przenigdy nie uczestniczę w mszy, nie klękam, nie żegnam się, nie śpiewam itd. Uważam, że to nie w porządku w stosunku do wierzących. Nie podzielam ich poglądów, ale nie uważam, że mam prawo profanować ich obrzędów swoim udawaniem.
Sama z kościoła się nie wypisałam, bo mi to obojętne. Zresztą mieszkam poza terenem "odziaływania" mojej byłej parafii i nie chce mi się do nich jechać, żeby to załatwić. Kiedyś chodziłam do kościoła, mam chrzest, komunię i bierzmowanie, ale na pewno nie wezmę ślubu kościelnego, nawet gdy mój narzeczony był wierzący- sorry, ale nie i już!.

user [Czarna 87]: Hmm, nie wypisałaś się z kościoła, bo ci się nie chce, a możesz podanie o akt apostazji wysłać poleconym, na końcu zaś napisać, że prosisz o pisemne potwierdzenie dokonania adnotacji w księdze chrztu. Nie bardzo mi się podoba, kiedy ktoś krytukuje osoby, którym zabrakło nieco odwagi, by się wypisać, a sam zasłania się swoim "niechciejstwem". Może to też przykrywka dla jakiegoś podświadomego strachu?
Zauważ, że to przeważnie kobiety próbują wymóc ślub kościelny na swoich narzeczonych, jakby nie wyobrażały sobie innego. Tobie raczej sytuacja, że Twój narzeczony będzie Cię ciągnął przed ołtarz nie grozi. Faceci żadziej przywiązują wagę do takich rzeczy.

user [Yaga]: Racja, mogę tak zrobić. Nie zasłaniam się, nie muszę. Byłam po prostu szczera i przyznałam się, jak to jest ze mną. A naprawdę po prostu mi to zwisa. Nie odczuwam żadnego strachu, świdomego czy podświadomego. Jestem w zupełności pewna swoich przekonań. Im dłużej żyję na tym świecie, tym bardziej się w nich umacniam.
Krytykuję niezdecydowanie. Krytykuję obawę przed powiedzieniem księdzu, co myślę, bo "on mnie zna". Jeśli się ma swoje przekonania, to nie można się ich wstydzić. Trzeba mieć kręgosłup. Jakoś katolicy nie mają obawy przed określaniem publicznym swojej wiary. Nawet nasz obecny prezydent głośno powiedział, w co wierzy. Czemu ateiści się z kryją ze swoją niewiarą...?
W mojej rodzinie tylko moja babcia (ma obecnie 93 lata) nie wie, że nie chadzam już do kościoła, bo jak cała rodzinka jednogłośnie stwierdziła "ta informacja by ją zabiła". No więc nie chcąc babci wpędzać do grobu, nie powiedziałam jej. Szkoda, że nie widzieliście, jak spieprzałam, gdy kiedyś przyszedł odwiedzić ją ksiądz...
> Zauważ, że to przeważnie kobiety próbują wymóc ślub kościelny na swoich narzeczonych, jakby nie wyobrażały sobie innego. Tobie raczej sytuacja, że Twój narzeczony będzie Cię ciągnął przed ołtarz nie grozi. Faceci żadziej przywiązują wagę do takich rzeczy.
Mi w ogóle to nie grozi, bo nie mam zamiaru wychodzić za mąż. Zresztą gdybym trafiła na odpowiedniego faceta, to na pewno też byłby ateistą.

user [InFiNiTie]: Nad apostazją zastanawiam się od jakiegoś czasu. Decyzji ostatecznej nie podjęłem. Głównym powodem dlaczego jeszcze dumam nad tym, jest podobnie jak w przypadku Pizzera, czy kobieta z którą będe chciał spędzić reszte życia, będzie chciała ślubu kościelnego. Podszedłem do bierzmowania (już jako ateista) zakładając, że nie będe robić problemów wybrance jeśli będzie chciała stanąć przed ołtarzem, nie warto kłócić się i robić sobie problemy o tak głupią sprawę jaką jest religia. Mineło trochę czasu i zaczynam mieć wątpliwości. Dowiedziałem się, że można mieć ślub gdy jedna osoba jest niewierząca. Zaczęłem czytać o apostazji.
I nie jestem pewien, choć w chwili obecnej skłaniam się ku apostazji. Jestem jeszcze młody (20 lat), wybranki żadnej nie mam. Teraz myślę, że jeśli takowa się znajdzie a nie będziemy razem dlatego że nie będe mógł wziąść ślubu kościelnego, to pewnie zwyczajnie źle trafiłem. Do tej tezy nie jestem jednak przekonany w 100%, więc jeszcze dumam.
Myślę że jeśli stanę przed księdzem i powiem, że chcę odejść z tej organizacji, to się nie zawacham. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego że gdy przyjdzie co do czego, wszystko co biło mi wbijane od małego, wróci i uderzy, lęki przed tym całym opuszczaniem katolicyzmu, jak ludzie będą mnie postrzegać itd. Myślę Kilgore, że właśnie takie poczucie lęku w Ciebie uderzyło i zawachałeś się. Ale nic się nie stało. :) To normalne, zdarza się każdemu.

user [Bananes]: eeee...moment. Chyba jesli juz deklaruje sie jako ateista,...to chyba dojrzal.tzn. wroc....nie dojrzal. jesli bedzie sie deklarowal jako ateista wszedzie, i bedzie pewny ze nie ma boga i wogole, "jaki jezus?" to wtedy bedzie dojrzaly w tej kwestii /wiary/ . Poki co chlopaka oblecial strach. On jeszcze nie wie, a ateizm...hm czas sie chyba zastanowic, nad tym, co sie deklaruje. Jesli teraz sie wahasz, to pewnie wahasz sie caly czas. Ja tez sie waham, szukam tej prawdy, nie znajduje. Ponoc "lepiej wierzyc, bo jesli akurat bedzie to niebo, to tylko mozemy zyskac. przy ateizmie tylko tracimy",...tchorzliwe, ale wiekszosc w tym ja poki co, sie do tego stosuje...sadze ze to nie kwestia 'dojrzewania' to kwestia pewnosci wlasnych pogladow, ..pewnosci samego siebie. Przy apostazji, tylko raz zapada slowo. Warto pomyslec zanim sie je wypowie. I to zaden wstyd jesli stchorzyles. .. wrecz, bardzo madrze, ze gdy sie zawahales odszedles. Lepiej przemysl to 'na sucho' raz jeszcze.

user [Kilgore Trout]: deklaruje sie jako agnostyk do tego od jakiegos czasu "powracam" do buddyzmu...

user [piozycho]: Tak sobie pomyślałem, że co to za partnerka, która nie akceptuje wiary swojej drugiej połówki? A poza tym czy kościelny ślub jest jakimś dowodem miłości? Dla mnie nie. Ale to temat na inną rozmowę.

user [Krooshonka]: > Głównym powodem dlaczego jeszcze dumam nad tym, jest podobnie jak w przypadku Pizzera, czy kobieta z którą będe chciał spędzić reszte życia, będzie chciała ślubu kościelnego.
Możesz brać ślub jako niewierzący. Ja tak zrobiłem i wszyscy są zadowoleni. Ja -- bo jestem w zgodzie ze sobą, część rodziny -- bo był kościół. Nie ma sensu budowania światopoglądu na negacji. Nie ma sensu demonstracyjne trzaskanie drzwiami. Nie kryj się ze swoim ateizmem i to już będzie wystarczające.

user [Robinson]: Nie martw się! Moja wiara dogorywała przez 15 lat z różnymi amplitudami. Umarła wreszcie dziś w nocy, pogrzeb zapowiadany na pojutrze!

user [Horhe]: No, hej Jak masz być nieszczęśliwy do końca życia, to poczekaj jeszcze. A tchórzostwo może wynikać nie tylko z tego, że jeszcze pozostały Ci resztki wiary, a po prostu boisz się ( w pewnym sensie ) odpowiedzi księdza... A jeśli masz wątpliwości - to napisz jakie To My jak za Gierka - Pomożemy!!

user [Wookie]: A może poprostu jesteś nieśmiały?

user [Art]: Ohoho wielu ludzi boi się pójść do dentysty, wojska, wyjechać na stałe, jeszcze więcej boi się zerwać z nałogiem, czy to oznacza, że nie są pewni \"zdrowia\" swoich zębów, nie są pewni szkodliwości tytoniu lub czego boją się w wojsku czy wyjeździe? Wg mnie Kilgore, strach, nieśmiałość, niechęć mają naprawdę wielkie oczy i niewielu zdaje sobie z tego sprawę. Czasami ludzie dla samego świętego spokoju rezygnują z wielu rzeczy. Raczej masz dużo odwagi i szczerości o tym napisać, przyznać się i nazwać tchórzem. Ja bym tak jednak tego nie ocenił.

user [ElemenT]: Po co się wypisywać z kościoła ? Jesli komuś to przeszkadza powinien mieć też odwage by zrezygnować. Sądzę, że też pewnie zabrakło by mi siły by pojść i powiedzieć księdzu prosto w twarz, że nie chcę przynależeć dłużej do wspólnoty kościelnej. Pozatym mnie to nie przeszkadza, że moje imę i nazwisko figuruje w jakieś tam księdze kościelnej. Nie ma sensu według mnie dokonywania aktu apostazji jeżeli komuś, to nie przeszkadza. Już wolałbym zostać wyrzucony (anathema) Kilgore Trout: Jeżeli wiesz, że poczujesz się z tym lepiej pownineneś się zmusić i pojść i to zrobić. Ale jeśli masz wahania to poprostu to zostaw to tak jak jest i nie myśl o tym a będzie Ci łatwiej

user [Kilgore Trout]: hehh, dzieki, dzieki, podnosicie mnie na duchu Widzicie poczulem sie nagle straszliwie zagubiony, zamiast grubego klechy na spotkanie wyszedl mi jakis mlody, sympatyczny czlowiek w cywilnych ciuchach i dowiedziawszy sie o moich planach zamiast straszyc mnie pieklem powiedzial \"coz, szanuje twoja decyzje, zaraz znajdziemy twoja teczke ale wlasciwie dlaczego chcesz to zrobic?\". Zamurowalo mnie, wydawalo mi sie ze robie temu sympatycznemu czlowiekowi straszna przykrosc. Nagle sie zdenerwowalem, ledwo klecilem zdania (ale zdolalem wyprowadzic ksiedza z bledu co do pochodzenia slowa \"ateizm\") i juz bylo pewne ze cala ta wyprawa na nic... I tak, wydaje mi sie ze tli sie we mnie wiara. Konajaca wprawdzie, ale jednak. Glupie co?

user [ElemenT]: Kilgore Trout: Ja mam podobnie dlatego rozumiem doskonale co czujesz. Rozum podpowiada mi ateizm ale jest jeszcze coś innego... I to coś własnie czasami nie daje mi spokoju... Podziwiam Cie za to, że miałeś odwage tam pojść, a sam doskonale wiem, że nie wszyscy księża to złodzieje i bandyci. Są też ludzie o \"dużym sercu\" którzy chcą pomagać ludziom i dlatego wstępują do zakonu. Oczywiście poźniej wkrada się w nich zwątpienie i zaczynają łamać zasady kościelne które zresztą wszyscy łamnią (skoro wszyscy to dlaczego oni mieli by tego nie robić skoro ułatwi im to życie) Nie mam nic do wspólnot kościelnych. Niech sobie istnieją skoro są ludzie, którzy chcą za to płacić

user [Robinson]: > Cytat: I tak, wydaje mi sie ze tli sie we mnie wiara. Konajaca wprawdzie, ale jednak. Glupie co?
W żadnej mierze nie jest to głupie. Dojrzałość polega właśnie na dostrzeżeniu tego, jakim jestem człowiekiem i co naprawdę we mnie siedzi. A wykorzenić z siebie przekonania, które wpoili nam rodzice nie jest sprawą trywialną. Cokolwiek zrobisz, życzę powodzenia!

user [Kilgore Trout]: Ja nie wiem czy to jest wina rodzicow czy wpajania czegos. Jesli tak to fatalnie bo nie wiem czy jestem w stanie sobie z tym poradzic i jest to troche sztuczne. Z drugiej strony moze to byc faktycznie jakies pragnienie wiary...