Apostazja.info na Facebook'u

W lipcu (bodajże 24-go) w Wysokich Obcasach, dodatku do Gazety Wyborczej ukazał się felieton Kingi Dunin pt "Ateizm jest nudny" poświęciony w sporej części apostazji.

(...) Zresztą sama do tego Kościoła należę. Wiem, mogłabym się wypisać, ale to dosyć skomplikowane. Musiałabym pojechać do innego miasta, znaleźć jakieś kwity, potem dwóch świadków, a i tak w końcu mogłabym usłyszeć, że nic z tego. Właściwie jest to zupełnie kuriozalna sytuacja. Ktoś mnie zapisał do jakiejś instytucji, kiedy byłam niemowlakiem, a gdy stałam się pełnoletnia i mogłabym samodzielnie zdecydować, gdzie chcę należeć, nikt już mnie nie pytał. Wydaje się, że w takiej sytuacji wystarczyłoby przesłać gdzieś informację, że już nie jestem zainteresowana, aby automatycznie skreślono mnie z listy członków. Wszelkie dodatkowe procedury i utrudnienia to zwykłe szykany, dyskryminacja niekatolików, a właściwie katolików przymusowo wcielonych. Zastanawiam się, czy jest to dyskryminacja, w sprawie której można by oczekiwać jakichś bliżej nieokreślonych nacisków. Ale na razie pozostaje mi tylko liczyć na ekskomunikę. Szanuję ludzi, którzy zdecydowali się na apostazję, uważam jednak, że jest to procedura absurdalna i bezprawna.

Poza lenistwem powstrzymuje mnie też poczucie godności. Może Kościół ma uprawnienia do wypowiadania się na temat ustaw, ale nie ma żadnego prawa orzekania o tym, czy jestem katoliczką. I o czym w końcu mieliby zaświadczać świadkowie? O tym na przykład, że jestem niewierząca? To kolejny absurd – oczekiwanie, że ateiści będą udowadniali swoją niewiarę. Może wiara wymaga jakichś dowodów, uzasadnień, ale niewiara? Nie wierzę w jednorożce. Czy to na mnie ma spoczywać ciężar dowodu, że nie istnieją?

Link do felietonu: Ateizm jest nudny