Apostazja.info na Facebook'u

Jan Baudouin de Courtenay w 1927 roku wystąpił do władz o wykreślenie z listy wyznawców Kościoła rzymskokatolickiego. Całą sprawę bardzo szczegółowo opisał w ogromnie interesującym tekście "Mój stosunek do Kościoła". W Polsce międzywojennej wyznanie było wpisywane do dowodu osobistego, więc Jan Baudouin de Courtenay nie tylko powiadomił Kościół o swym wystąpieniu, ale doprowadził do tego, że otrzymał nowy dowód osobisty bez określenia wyznania.

Jan Ignacy Niecisław Baudouin de Courtenay (1845-1929) — wybitny polski językoznawca francuskiego pochodzenia, inicjator i wydawca „Prac Filologicznych”, współzałożyciel (1925) Polskiego Towarzystwa Językoznawczego, kandydat mniejszości narodowych na Prezydenta RP (1922), Przewodniczący Zarządu Głównego Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polskich.

Naukowiec ten słynął ze swej bezkompromisowości i odwagi w głoszeniu swych poglądów. Autorzy przedwojennej Encyklopedii Gutenberga pisali o nim: „Temperament ma energiczny, bojowy, toteż często zabiera głos w sprawach społecznych, politycznych, narodowych i wyznaniowych, a zawsze jako niestrudzony i nieustraszony szermierz prawdy i sprawiedliwości". Głośnym echem odbiła się sprawa "fałszywej fasji". Otóż Jan Baudouin de Courtenay wynajmując mieszkanie w Krakowie był zmuszony przez gospodarza domu do podpisania się pod dokumentem, w którym kwota komornego była zredukowana do połowy. Był to powszechny proceder w Galicji, dzięki któremu właściciele kamienic płacili mniejsze podatki. Językoznawca czując wyrzuty sumienia z powodu poświadczenia nieprawdy opisał całą sprawę i doprowadził do jej nagłośnienia w 1897 roku. Spotkała go za to powszechna krytyka obłudnego mieszczaństwa i epitety w stylu „warchoł”, „zarozumialec”, „chce być mędrszym od innych” wcale nie były najgorszą konsekwencją jego czynu. Dużo gorszą było faktyczne wyrzucenie go z Uniwersytetu Krakowskiego i konieczność przeprowadzki do Rosji.

Ta gorzka nauczka nie złamała jednakże charakteru tego wybitnego naukowca i wiele lat później dał on kolejne świadectwo odwagi w wyrażaniu swych przekonań i postępowaniu zgodnie z nimi. Będąc formalnie katolikiem a praktycznie osobą bezwyznaniową Baudouin de Courtenay postanowił uregulować tą kwestię i wystąpił z Kościoła. Swoją motywację opisał w tekście "Mój stosunek do Kościoła".

Do tego lub owego zrzeszenia wyznaniowego człowiek może należeć szczerze i uczciwie tylko o tyle, o ile sam w głębi duszy uznaje siebie za wyznającego zasady tego wyznania. Jeżeli zaś żadne z istniejących wyznań go nie zadawalnia, ma on nie tylko prawo, ale także obowiązek wobec państwa i współobywateli ogłosić się za bezwyznaniowego. Udając takiego lub innego wyznaniowca, a nie będąc nim w samej rzeczy, człowiek staje się publicznym kłamcą, obłudnikiem i oszustem. (..)

Od dłuższego czasu trapiły mię wyrzuty sumienia, które (t. j. nie wyrzuty, ale sumienie) na swoje nieszczęście posiadam. Doznawałem nieustającego dręczącego niepokoju. Wzmagała się we mnie dokuczliwa i bolesna pogarda dla samego siebie za tchórzostwo i za brak odwagi do zdobycia się na krok stanowczy. Musiałem sobie ulżyć. Musiałem odbyć tę „spowiedź powszechną“. Musiałem „dać świadectwo prawdzie“. (..)

Uznaję słuszność przysłowia „co po psie w kościele, kiedy pacierza nie mówi“; nie chcę być „parszywą owcą“, zanieczyszczającą kościół, i dla tego wychodzę. Gorliwcy „katoliccy“, obawiający się zgorszenia, niech się pocieszą. Niema się co martwić. I beze mnie pozostaną w łonie Kościoła katolickiego tysiące, miljony obłudników, fałszywych katolików, farbowanych lisów, a przecież o nich przedewszystkiem chodzi Kościołowi wojującemu i roszczącemu pretensję do wszechwładzy, do panowania nad całą ludzkością. (..)

Nie chcę uprawiać flirtu z Panem Bogiem, obowiązującego „katolików“ z inteligencji i z „towarzystwa“. Niech pozostają „katolikami“ różni światowcy, czy to obłudnie „praktykujący“, czy to wcale niepraktykujący, ale podtrzymujący przyjazne stosunki z klerem dla oddawania sobie wzajemnych usług.(..)

Odgraniczam się od „katolików“, odgraniczam się od obrońców wojny, od obrońców kary śmierci, od obrońców wszelkiego rodzaju niewolnictwa, odgraniczam się od jegomościów, twierdzących, że śluby cywilne wymyślili bolszewicy i że obchodzenie się bez ślubu kościelnego jest „sprośnym konkubinatem“. (..)

Przez moje wykreślenie ze spisu rzymskich katolików statystyka urzędowa nic nie ucierpi. Będzie to kropla w morzu. Rozstając się publicznie z mymi rzekomymi współwyznawcami współobywatelami wszechświatowej monarchji papieskiej, nie żywię do nich żadnych nieprzyjaznych uczuć. Przeciwnie, żegnam ich z prawdziwą wdzięcznością za to, że mnie nie prześladowali i nie wymagali ode mnie obłudnych praktyk wyznaniowych.

 

Poniżej znajduje się treść dwóch pism, które Jan Baudouin de Courtenay wystosował do władz w celu prawnego usankcjonowania jego bezwyznaniowości.

 

Podania do władz

1) Do Zarządu parafji rzymsko-katolickiej kościoła św. Krzyża w Warszawie.
Od przeszło sześćdziesięciu lat przestałem być katolikiem. Nie odprawiam żadnych modłów, nie uczęszczam na nabożeństwa, wogóle nie uczestniczę w żadnych praktykach religijnych. Ostatni raz spowiadałem się w roku 1861.
Nie wierzę w żadne dogmaty, ani katolickie, ani żadne inne, łącznie z głoszonym przez „dyktatorów proletarjatu“ dogmatem bezbożnictwa.
Nie mam żadnych tęsknot religijnych, nie potrzebuję żadnych pociech religijnych.
Wobec tego pozostawanie formalne w łonie Kościoła rzymsko-katolickiego było z mej strony obłudą i nikczemnością. Dłużej wytrzymać nie mogę. Urzędowe wystąpienie z Kościoła jest nakazem mego sumienia.
Aby przynajmniej pod koniec życia dać świadectwo prawdzie i choćby przez szacunek dla Kościoła, pojmowanego nie jako instytucja żandarmsko-policyjna, ale jako zrzeszenie ludzi prawdziwie wierzących i istotnie potrzebujących wskazówek od duszpasterzy, postanowiłem wystąpić z niego otwarcie i z całą odwagą.
Na podstawie art. 111 i 112 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej proszę o wykreślenie mnie z listy parafjan i wogóle wyznawców Kościoła rzymsko-katolickiego.

Dr. Jan Baudouin de Courtenay,
profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Warszawa, 1 czerwca r. 1927. Ul. Smolna № 28 m. 6.

---------------------------------------

2) Do II. Ekspozytury Komisarjatu Rządu na m. st. Warszawę (Oboźna 4).
Zwróciłem się do Zarządu parafji rzymsko-katolickiej św. Krzyża w Warszawie z następującem oświadczeniem:
(Tu powtarzam powyżej, str. 73, przytoczony tekst oświadczenia).
Na dowód wysłania przeze mnie tego oświadczenie i otrzymania go przez Zarząd parafji załączam zwrotne poświadczenie odbioru z 2 czerwca r. 1927.
Zawiadamiając o tem Ekspozyturę Komisarjatu i załączając swój dotychczasowy dowód osobisty z 30 kwietnia r. 1922 pod № 6633/7710, proszę o wpisanie w rubryce „6. Wyznanie“, zamiast „rz. katolickie“ — pozawyznaniowy.
Załączam też:
1) wypis z ksiąg ludności domu № 26/28 przy ul. Smolnej,
2) odpis mojej metryki chrztu z 25 marca r. 1845,
3) odpis przysposobienia (adoptacji) mego ojca Aleksandra przez jego stryja, Kacpra Baudouin de Courtenay, z 5 lipca r. 1859.

Dr. Jan Baudouin de Courtenay,
profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Warszawa, 15 czerwca r. 1927. Ul. Smolna № 28 m. 6.

---------------------------------------

Uwaga. W końcu lipca r. b. 1927 sprawa ta została załatwiona pomyślnie. Otrzymałem nowy dowód osobisty bez określenia wyznania.

Źródła: