Apostazja.info na Facebook'u

(Wyborcza 2011-06-08) Najnowsze wyniki liczenia wiernych pokazano wczoraj w siedzibie Episkopatu. W 2010 r. do kościoła w niedzielę chodziło 41 proc. katolików. To niewiele mniej niż w roku poprzednim (41,5 proc). Ale chodzących do kościoła ubywa systematycznie, w ostatnich 20 latach o około 10 pkt proc. - Niestety ta tendencja się utrzymała. Spadek jest widoczny - potwierdził ks. prof. Witold Zdaniewicz, dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, od 30 lat prowadzącego badania.


Tzw. wskaźnik dominicantes liczy się, biorąc za podstawę ludzi należących do danej parafii (nie wlicza się dzieci do lat siedmiu i osób, które nie mogą wychodzić z domu, np. obłożnie chorych). Badanie odbywa się w październiku, obejmuje wszystkie parafie (ponad 10 tys.).

W latach 80. średni odsetek dominicantes oscylował w graniach 50 proc., w latach 90. - 46 proc. Potem zaczął spadać - od niespełna 46 proc. w 2006 r. nawet do 40,4 proc. w 2008 r., kiedy złe wyniki tłumaczono kiepską pogodą w dniu pomiaru. Najnowszy wynik pokazuje jednak, że było to wyjaśnienie zbyt optymistyczne.

Skąd spadek? - Mamy do czynienia z subiektywizacją wiary, coraz mniej restrykcyjnym podejściem do praktyk religijnych. Także migracje ze wsi do miast i między miastami sprawiają, że ludzie są coraz mniej zmotywowani, by uczestniczyć we mszy świętej - komentuje ks. Wojciech Sadłoń z ISKK. - To nie dzieje się radykalnie, ale stopniowo, najpierw chodzą do kościoła raz w miesiącu, potem z okazji większych świąt. Ks. Zdaniewicz przekonuje, że statystyki nie oznaczają zaniku wiary: - Po prostu zmieniają się formy celebrowania religijności.

W Polsce rozwija się też zjawisko churchingu, czyli chodzenia do kościoła poza własną parafią. - Widać rosnący brak przywiązania do własnej parafii. Najwięcej wiernych przyciągają kościoły w centrach miast, zabytkowe, sanktuaria, miejsca kultu - wymienia ks. Sadłoń.

Między diecezjami są ogromne różnice. Rekordowe wyniki uzyskano w diecezjach południowej Polski (rzeszowska 66,8 proc., tarnowska 70,5 proc.), najniższe - w Polsce zachodniej i na północy (szczecińsko-kamieńska 25,4 proc., koszalińsko-kołobrzeska 27 proc.).

- Więzi społeczne w diecezjach południowych są bardziej rozwinięte: mamy więcej gospodarstw, większe rodziny, znacznie mniej rozwodów. To utrwala także religijność. Życie lokalne jest zintegrowane z życiem parafii - wyjaśniał ks. Sadłoń.

Od lat 90. wzrosła za to liczba ludzi przystępujących do komunii (tzw. communicantes). Jest ich prawie 16,4 proc. - o 5 pkt proc. więcej niż w 1990 r. 

- Na tle Europy Polska jest ciągle zieloną wyspą - zapewnił ks. Sadłoń, powołując się na Europejski Sondaż Społeczny z 2008 r., w którym aż 52 proc. Polaków zadeklarowało, że do kościoła chodzi przynajmniej raz w tygodniu.

Źródło: Wyborcza